środa, 15 października 2014

Montgomery-Sibylle Lewitscharoff

"Rzym,rok 1999. Znany producent filmowy Montgomery Cassini-Stahl realizuje marzenie swojego życia-nową ekranizację Żyda Süba, filmu znanego do tej pory jako dzieło nazistowskiej propagandy. Podczas zdjęć piętrzą się trudności,a gdy odtwórca głównej roli znika w rzymskich spelunkach. Cassini zmuszony jest go zastąpić. tymczasem w życiu tego inteligentnego i wpływowego mężczyzny pojawia się niespodziewanie piękna kobieta..." 











Montgomery to lektura niepokojąca, jedna z tych które wymuszają na odbiorcy niekoniecznie przyjemną refleksję, nad istotą człowieczeństwa i śmierci.  Nie jest to jednak niepokój w stylu Hemingwaya, bliżej mu do Edgara Allana Poe i jego Zabójstwa przy Rue Morgue. Poe poświęcił wiele atramentu dedukcyjnej analizie mordu, S.L z kolei, woli ukierunkować uwagę czytelnika na skomplikowaną naturę ludzką, z wszystkimi jej ciemnymi zakamarkami, rzucającymi cień na nasze "Ja". Nie trudno nie zauważyć podobieństwa pomiędzy Cassinim a Phileasem Foggiem Juliusza Verne'a, jednak o ile łączący obu panów flegmatyzm, jak i XIX wieczna kindersztuba są bliźniacze to mają na celu zbudowanie dwóch, różnych atmosfer. Fogg ma bawić, budować atmosferę komizmu, w przypadku Cassiniego jest to zabieg uwypuklający dramat bycia perfekcjonistą. Znaczące dla samej opowieści są wątki z dzieciństwa głównego bohatera, przedstawiane w formie retrospekcji i przyozdobione komentarzem samego Cassiniego.  Sibylle Lewitscharoff odrobiła lekcje, emocje we wspomnieniach Cassiniego doskonale oddają uczucia, które towarzyszyły mieszkańcom zrujnowanej III Rzeszy,pędzącej na spotkanie ze swoją śmiercią. Montgomery nie jest w żadnym stopniu wybitnym dziełem, jest natomiast bardzo dobrą książką która może nam umilić długi, jesienny wieczór.


Sibylle Lewitscharoff, ur.w 1954 roku w Stuttgarcie,mieszka w Berlinie. Jest autorką audycji i słuchowisk radiowych.esejów i opowiadań. Do tej pory opublikowała trzy książki. Za swoją pierwszą powieść Pong otrzymała w 1998 roku nagrodę Ingeborg Bachman.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz